Poczułem wibracje w okolicy brzucha. Wsadzając tam rękę poczułem komórkę, którą wyjąłem. W wiadomości dostrzegłem jakiś obrazek z trójkącikiem. Nigdy nie posiadałem podobnego urządzenia dlatego zdziwiłem się na słowa "Naciśnij". Kiedy mój palec wylądował na filmiku, telefon wydał okropny i głośny dźwięk. Wyłączając to coś jak najprędzej, już wiedziałem, że czekają mnie kłopoty. Rozglądając się uważnie dookoła wsłuchiwałem się w każdy dźwięk. Moje serce biło niczym oszalałe. Po chwili czekania i myślenia, że jestem bezpieczny, usłyszałem dzwonek wiadomości i w tym samym momencie z krzaków wybiegły cztery czteronożne stwory. Widząc jak to bestialstwo biegnie w moim kierunku wyjąłem dwa miecze i ruszyłem w ich kierunku. Zdziwione zwierze stanęło dęba całkowicie się odsłaniając, dzięki czemu moja broń utkwiła w jego klatce piersiowej. Stworzenia były przyzwyczajone, że ktoś przed nimi ucieka, dlatego nie spodziewały się ataku. Po chwili jednak musiałem szybko odskoczyć, gdyż jedna z ich łap zakończona ostrymi pazurami prawie dosięgnęła mojej twarzy. Dzięki temu, że kiedyś byłem gorliwszy niż większość nadętych demon hunterów, wiele ćwiczyłem swoje ciało. Według wielu, nie było to zdrowe podejście osoby w wieku dwustu lat. Owszem jestem obdarzony nadludzkimi mocami i wszelkie treningi są w tej sytuacji niezwykłym ratunkiem. Myślałem, gdy co chwilę omijałem ostre pazury. Potrafiłem sobie poradzić z półtuzinem mężczyzn naraz. Ta właśnie pobożna dyscyplina ze mnie uczyniła dobrego towarzysza boju. Charakter człowieka przejawia się najwyraźniej tym, jak ów człowiek korzysta z otrzymanych darów. W ciągu stu lat spędzonych jako łowca demonów, widziałem wiele. Lecz takie stworzenia, nie mogły równać się z splugawionymi demonami. Czując jak mój oddech staje się coraz cięższy wbiłem miecz w gardło stworzenia i z całej siły przeciąłem jego twarz wzdłuż, rozpłatając ją na dwie części. Widząc jak wielki ogon bestii próbuje mnie podciąć podskoczyłem nieznacznie, a wtedy twarda głowa potwora uderzyła mnie w klatkę piersiową. Uderzając o ziemię przeturlałem się kilka metrów, przy okazji próbując złapać chociaż trochę powietrza. Podparłem się głową i po chwili ręką, wstając chwiejnie. Sytuacja nie była zbyt ciekawa. Kolejna szarża, to ominąłem z trudem. Oczekiwałem atak drugiego zwierzęcia, jednak zobaczyłem jak się oddala. Szedł w kierunku pewnej dziewczyny. Nie zwracają na to uwagi, odwróciłem się i w tym momencie usłyszałem wypalenie broni. Stwór stojący przede mną wzdrygnął się i patrzył w kierunku skąd do niego dobiegł dźwięk. Po chwili kolejny huk, wykorzystując to odbiłem się od drzewa i wylądowałem na karku zwierzęcia. Czują jego silne wierzganie się uniosłem bron w obu dłoniach i wbiłem ją z całej siły. Stworzenie się zachwiało i po chwili padło na ziemię. Wyczerpany otarłem pot z czoła i zerknąłem w stronę wcześniej widzianej kobiety. Żyła.. a pod jej stopami był drugi potwór. Umie strzelać, sam nie wiedziałem czy jest to dla mnie pocieszające. Tym bardziej jak jej nie znam.
- Kim jesteś, jak się nazywasz? - Zadała pytanie stanowczo, przy okazji dokładnie się mi przyglądając
- A może ty mi powiedz kim jesteś? - Odparłem ostro. Nie prosiłem o pomoc, chociaż jestem wdzięczny, zmęczenie mogło doprowadzić do mojej śmierci. Jeszcze niedawno, gdy miałem w pełni wolną swoją moc, wpadłbym w furię. Przyjrzałem się kobiecie badawczo, przez broń wyglądała, jakby była tu już dłuższy czas, chociaż mogę się mylić, ja sam dostałem wskazówkę, gdzie mogę takową znaleźć.
- Nie mam bladego pojęcia co się tutaj odwala, ale jeżeli grzecznie pytam, to grzecznie odpowiedź. Nie szukam kłopotów, ale jeżeli będę czuła, że mi zagrażasz, nie będę się powstrzymywać - Słysząc to od razu chciałem zakpić sobie z niej. Jej dłonie cały czas drżały, nie była morderczynią, a tym bardziej nigdy takowego nie widziała. Dodatkowo dostrzegłem, że nic nie wie o tym świecie, najprawdopodobniej w przeciwieństwie do mnie jest tu od niedawna. Ja zdążyłem trochę poznać ten świat, lecz dużo mi zostało. Obudziłem się tutaj kilkanaście dni temu.
- Jesteś tego pewna? - Podniosłem jedną z brwi
- Tak. - Pewność, którą przed chwilą biła, szybko opadła - Ja jestem Naithara, może znasz, nie wiem. Ale popatrz, to nie boli powiedzieć, kim się jest - Powiedziała uśmiechając się blado.
- Rozumiem... - Wymamrotałem marszcząc lekko brwi i tak nie jestem nikim ważnym - Moje imię brzmi Demorgorgon - Nagle usłyszałem strzał, zdziwiony spojrzałem na kobietę, z której oczu zaczęły płynąć łzy. Kula drasnęła moje ramię, co wywołało nagły skurcz i musiałem się za nią złapać, przy okazji wydając lekki syk z ust.
- Pieprzony Demon! - Wrzasnęła i oddała jeszcze dwa strzały, mając niezwykłe szczęście, że kobieta nie trafiła mimo celnych strzałów, złapałem z całej siły za lufę, którą uniosłem do góry.
- Marnujesz amunicję - Powiedziałem wrogo słysząc jak oddaje kolejne dwa strzały w powietrze.
- Zrobię wszystko by cię zabić, rozumiesz?! - Warknęła zaczynając się szarpać, co jej się udało. Kiedy miała wystrzelić, usłyszała słowa, które ją uspokoiły.
- Nie jestem demonem... - Oznajmiłem - Jestem Łowcą Demonów.. a raczej byłem.. - Spojrzałem na kobietę. Nigdy nie myślałem, że będę się komuś tłumaczył, tylko przez to, że boję się śmierci. Myliłem się, nie jest tylko delikatną kruszyną, nienawiść potrafi zrobić nawet z najłagodniejszego stworzenia, monstrum.
- Jak to? - Wyszeptała po chwili patrzą na zadaną mi ranę - O boże! Przepraszam! To przez to, że masz takie imię! - Zaczęła lekko panikować - Nic Ci nie jest? - Popatrzyła mi prosto w oczy, przez co westchnąłem myśląc o tym by się lekko uciszyła.
- To tylko zadrapanie.. - Westchnąłem słysząc nagle rwanie materiału, kiedy mój wzrok spoczął z powrotem na kobiecie, dostrzegłem jak połowa jej bluzki zniknęła.
- Daj rękę - Kiedy do mnie podeszła z odkrytym brzuchem lekko się zawahałem czują rumieńce na twarzy. Bez słowa podałem jej rękę i odwróciłem głowę. Poczułem jak materiał zaciska się lekko wokół rany. - Nie zrobiła mocno.. krew normalnie dociera do kończyny, w końcu nie chcemy Ci amputować ręki z powodu takiej błahostki - Zaśmiała się nerwowo, wiedząc dobrze o tym, że to jej wina. Niestety sam sobie imienia nie wybierałem.
- Dziękuję.. - Odparłem lekko kiwając głową, na te słowa na jej twarzy pojawił się miły uśmiech
- Jasne, nie ma sprawy - Odparła.
< Naith? Striptizzzz xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz